czwartek, 24 listopada 2016

"Córka handlarza jedwabiem"- D. Jefferies

Witam, dziś pora na recenzję książki z gatunku, po który sięgam raczej rzadko, a szkoda, bo jest wart uwagi i potrafi pozytywnie zaskoczyć. Jesteście ciekawi o czy mówię? Zapraszam niżej.

"Córka handlarza jedwabiem"- Dinah Jefferies

Polski tytuł: Córka handlarza jedwabiem
Tytuł oryginalny: The Silk Merchant's Daughter
Autor: Dinah Jefferies
Liczba stron: 415
Wydawnictwo: HarperColiins
Data wydania: 9.11.2016
Kategoria: Literatura obyczajowa i romans
Opis: Indochiny Francuskie, 1952 rok 18-letnia Nicole, pół Francuzka, pół Wietnamka, zawsze żyła w cieniu starszej siostry, Sylvie. Gdy ich ojciec, handlarz jedwabiem, rozpoczyna pracę u gubernatora, przekazuje firmę starszej córce. Rozczarowana Nicole dostaje tylko niewielki sklepik z jedwabiem w biednej wietnamskiej dzielnicy Hanoi.
Skłócona z rodziną, przeżywa rozterkę, próbując określić swoją tożsamość. Tymczasem trwa wojna, Wietnamczycy walczą z Francuzami o niepodległość, a Nicole nie wie, za kim się opowiedzieć. Nie pomaga w tym znajomość z dwoma mężczyznami, którzy darzą ją uczuciem. Wietnamczyk Trần jest rebeliantem, natomiast Mark wspiera Francuzów.  „Córka handlarza jedwabiem” to nastrojowa opowieść z czasów kolonialnych o siostrzanej rywalizacji, mrocznych sekretach i miłości.

Dinah Jefferies zasłynęła z książki "Żona plantatora herbaty". Czytałam wiele pochlebnych opinii o tym utworze, ale nie chwyciłam tej lektury. Jednak, gdy zauważyłam "Córkę handlarza jedwabiem" nie wahałam się. Chciałam poznać twórczość pani Jefferies i cieszę się, że to zrobiłam.
"Córka handlarza jedwabiem" to typowy romans historyczny z rodzinną intrygą w tle. Mimo znanego motywu książka do przewidywalnych nie należy. Wręcz przeciwnie wydarzenia po sobie następujące stale mnie zaskakiwały. Miłość z Markiem, romans z Tranem, kłótnie z siostrą, problemy z ojcem i odnalezieniem swojego "ja". To główne wątki tej historii, które przeplatają się wzajemnie tworząc bogatą historię. Pomysł na fabułę osadzoną w walczących Indochinach był dobry. Autorka świetnie oddała reali wojny, które dotykają przeciętnych mieszkańców. 
Kreacji bohaterów też niczego nie brakuje. Główna bohaterka, mimo że trochę zagubiona to jednak mądra osoba i jej życiowe rozterki mnie zainteresowały. Rozumiałam ją, współczułam jej, chciałam by jej losy potoczyły się tak jak sobie tego życzy. Jednym słowem polubiłam ją i kibicowałam jej całym sercem nawet jeśli nie do końca zgadzałam się z jej wyborami. Niestety tego samego nie mogę powiedzieć o jej siostrze. Dla mnie Sylvi to wyrachowana, rozpieszczona przez tatusia dziewczyna, która myśli, że może wszystko i nie liczy się z uczuciami siostry. Postacie męskie są ciekawe. Może dlatego, że każdy bohater jest inny, ma inny charakter, o co innego walczy. Tworzą interesując kontrast.
Bałam się, że lektura ta będzie mi się dłużyć. W końcu to romans historyczny, a wiadomo, że jak historyczny to w niezrozumiałym języku i w ogóle jakoś źle napisany. Nic bardziej mylnego. Tę powieść czyta się szybko,  pochłania czytelnika od pierwszej strony, a styl pisania jest jak najbardziej przystępny. Autorka potrafi opisać sytuację, uczucia i poprowadzić dialogi w taki sposób, że czujemy się wciągnięci w historię utworu.
Moim zdaniem to świetna książka. Ma w sobie to coś. Idealna na jesienne wieczory. Typowo kobieca. Zdecydowanie warta uwagi.


Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuje wydawnictwu HarperCollins.

15 komentarzy:

  1. Po twojej recenzji żałuję że jednak nie wybrałam tej książki, ale mnie również odstraszyło określenie romans historyczny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już drugi raz zaufałam wydawnictwu w tej kwestii i nie żałuję ;) HarperCollins ma dobre romanse historyczne ;)

      Usuń
  2. Ja akurat uwielbiam ten gatunek więc sie nie obawiałam książki ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem na razie chyba nie

    Buziaki
    coraciemnosci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię romanse historyczne, zwłaszcza wydawane przez wydawnictwo HarperCollins, dlatego bardzo chętnie poznam powyższą książkę.

    OdpowiedzUsuń
  5. też nie polubiłam Sylvie. świetne zdjęcie :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten rok 1952 -1954 odstrasza mnie :/

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja uwielbiam Silvie. Jedyna postać, która zdobyła moje uznanie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Była najbardziej "rozbudowana" ;) ale nadal okropna :P

      Usuń
  8. Widziałam ja na zapowiedziach, ale jakoś nieszczególnie ta powieść do mnie przemówiła. Już bardziej skusiłabym się na tą poprzednią tej autorki. ;)

    OdpowiedzUsuń

Jest mi niezmiernie miło, że odwiedziłeś/aś mojego bloga. Mam nadzieję, że podzielisz się ze mną swoją opinią o poście.
Just & Books zaprasza częściej.