Nastoletnia miłość nie zawsze jest dobra i nie zawsze jest tą, która uskrzydla. Często słyszymy, że jakaś para mówi "znaliśmy się już w liceum, ale związaliśmy się ze sobą dużo później i dobrze, bo wcześniej to by nie wyszło". Nie chcę powiedzieć, że miłości z młodości nie mają szans na powodzenie. Jednak kiedy jesteśmy młodzi nie potrafimy sobie poradzić z większym problemem, który stanie nam na drodze. Zaczynamy od autodestrukcji a związek rozpada się wraz z naszą psychiką. Po latach dojrzewamy, akceptujemy pewne sprawy i uczymy się, że nie trzeba być idealnym by być kochanym. Tak też jest z bohaterami książki Urodzeni by przegrać, którą miałam okazję poznać dzięki akcji Book Tour organizowanej przez Literacki Świat Cyrysi.
"Urodzeni by przegrać"- Iga Wiśniewska
Oryginalny tytuł: Urodzeni by przegrać
Autor: Iga Wiśniewska
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 12.09.2016
Liczba stron: 300
Kategoria: romans, new adult
Seria: /
Opis: Mieli się już nigdy nie spotkać. Los jednak chciał inaczej...
Diana – ukrywa tajemnicę, która nie pozwala jej żyć normalnie. Pięć lat temu przez jej nieuwagę wydarzyła się tragedia. Odtrącona przez rodziców wyjechała na studia do innego miasta, nie potrafi jednak zapomnieć o przeszłości. Kiedyś najbardziej pragnęła przebaczenia. Teraz nie pragnie już niczego.
Karol – z wyglądu niegrzeczny chłopiec, wychowany „na złej ulicy”, student ekonomii i bokser. Kiedyś, w innym życiu, Diana i Karol spotykali się. Nie traktowali tego poważnie, ale to, co ich rozdzieliło, było śmiertelnie poważne. Pięć lat później wpadają na siebie na studenckiej imprezie. Przypadek? Żadne z nich nie wierzy w przypadki. Szybko okazuje się, że stają się dla siebie bardzo ważni. Czy razem uda im się zbudować wspólną przyszłość? Bez względu na wszystko…
Niezwykła opowieść o młodych ludziach, którzy zdążyli już poznań gorzki i słodki smak życia oraz o ich walce o szczęście.
Diana – ukrywa tajemnicę, która nie pozwala jej żyć normalnie. Pięć lat temu przez jej nieuwagę wydarzyła się tragedia. Odtrącona przez rodziców wyjechała na studia do innego miasta, nie potrafi jednak zapomnieć o przeszłości. Kiedyś najbardziej pragnęła przebaczenia. Teraz nie pragnie już niczego.
Karol – z wyglądu niegrzeczny chłopiec, wychowany „na złej ulicy”, student ekonomii i bokser. Kiedyś, w innym życiu, Diana i Karol spotykali się. Nie traktowali tego poważnie, ale to, co ich rozdzieliło, było śmiertelnie poważne. Pięć lat później wpadają na siebie na studenckiej imprezie. Przypadek? Żadne z nich nie wierzy w przypadki. Szybko okazuje się, że stają się dla siebie bardzo ważni. Czy razem uda im się zbudować wspólną przyszłość? Bez względu na wszystko…
Niezwykła opowieść o młodych ludziach, którzy zdążyli już poznań gorzki i słodki smak życia oraz o ich walce o szczęście.
Skusiłam się na tę książkę ze względu na tytuł i okładkę czyli standardowo. Sformułowanie "urodzeni by przegrać" z góry mówi, że bohaterowie nie będą mieli łatwego życia. Do tego jest to romans, więc chciałam sprawdzić jakie to będzie połączenie. Nie rozczarowałam się.
Okładka przedstawiająca całującą się w deszczu parę też mi przypadła do gustu. w końcu ze mnie jest niepoprawna romantyczka i uwielbiam takie sceny.
Z bohaterami polubiłam się od pierwszych stron książki. Diana to młoda, ambitna studentka medycyny. Dziewczyna wie czego chce, a ja lubię takie bohaterki. Karol to niby młody gniewny chłopak, ale jak dla mnie to było on bardzo rozsądny i miał pookładane w głowie. To nie jest żaden chuligan czy buntownik bez przyczyny. Oboje sporo w życiu przeszli i podziwiam ich za to, że się nie złamali. Myślę, że to sprawia, że chętnie polecę tę książkę mojej siostrze. Nie jest to typowe romansidło o dziewczynce z dobrego domu i nieodpowiednim dla niej chłopaku. Ta opowieść ma morał. Pokazuje wartościowe postawy bohaterów. Daje świadectwo temu, że kiedy w młodości wydaje nam się, że świat nam się zawalił to i tak można się podnieść, iść dalej i być szczęśliwym.
Jak widać fabuła przypadła mi do gustu. Momentami była dla mnie nieco dramatycznie. Pod koniec to aż mi się chciało płakać. Ile to nieszczęść może spotkać jedną osobę? Jednak ostatecznie zakończenie mi się spodobało. Autorka potrafiła przytrzymać czytelnika w napięciu aż do samego końca. Dziękuję jej za to, bo pobudziła we mnie emocje i skłoniła do refleksji i przemyśleń. Lubię gdy z pozoru banalna książka wywołuje takie efekty. To połączenie przyjemnego z pożytecznym. Relaksujesz się czytając łatwą w odbiorze powieść a jednocześnie nabierasz jakiś przemyśleń. To nie jest stracony czas, nie odkładasz jej i nie odchodzisz z niczym. Coś pozostaje, coś krząta ci się po głowie.
Akcja powieści też toczy się we właściwym tempie. Chociaż początkowo wydawało mi się, ze znajomość Diany i Karola rozwija się za szybko. Spotykam swojego byłego chłopka i jestem taka chętna by od razu się z nim umówić? Trochę mi to nie pasowało, ale dalej już wszystko było w porządku. Krok po kroku poznawaliśmy historię tych dwojga. Niby w spokojnym rytmie jednak z chwilami przyśpieszanego bicia serca. Aż do zakończenia, które dosłownie rozłożyło mnie na łopatki i sprawiło, że wstrzymałam oddech.
Uwielbiam tę książkę za emocje jakie we mnie pobudziła, za motywy, które w sobie połączyła i za nadzieję na lepsze jutro jakie mi dała, bo jeśli tym dwojgu się udało mimo bólu, który zaznali to musi się udać każdemu- wystarczy tego chcieć i dawać z siebie wszystko, a los ułoży się po naszej myśli.
Okładka przedstawiająca całującą się w deszczu parę też mi przypadła do gustu. w końcu ze mnie jest niepoprawna romantyczka i uwielbiam takie sceny.
Z bohaterami polubiłam się od pierwszych stron książki. Diana to młoda, ambitna studentka medycyny. Dziewczyna wie czego chce, a ja lubię takie bohaterki. Karol to niby młody gniewny chłopak, ale jak dla mnie to było on bardzo rozsądny i miał pookładane w głowie. To nie jest żaden chuligan czy buntownik bez przyczyny. Oboje sporo w życiu przeszli i podziwiam ich za to, że się nie złamali. Myślę, że to sprawia, że chętnie polecę tę książkę mojej siostrze. Nie jest to typowe romansidło o dziewczynce z dobrego domu i nieodpowiednim dla niej chłopaku. Ta opowieść ma morał. Pokazuje wartościowe postawy bohaterów. Daje świadectwo temu, że kiedy w młodości wydaje nam się, że świat nam się zawalił to i tak można się podnieść, iść dalej i być szczęśliwym.
Jak widać fabuła przypadła mi do gustu. Momentami była dla mnie nieco dramatycznie. Pod koniec to aż mi się chciało płakać. Ile to nieszczęść może spotkać jedną osobę? Jednak ostatecznie zakończenie mi się spodobało. Autorka potrafiła przytrzymać czytelnika w napięciu aż do samego końca. Dziękuję jej za to, bo pobudziła we mnie emocje i skłoniła do refleksji i przemyśleń. Lubię gdy z pozoru banalna książka wywołuje takie efekty. To połączenie przyjemnego z pożytecznym. Relaksujesz się czytając łatwą w odbiorze powieść a jednocześnie nabierasz jakiś przemyśleń. To nie jest stracony czas, nie odkładasz jej i nie odchodzisz z niczym. Coś pozostaje, coś krząta ci się po głowie.
Akcja powieści też toczy się we właściwym tempie. Chociaż początkowo wydawało mi się, ze znajomość Diany i Karola rozwija się za szybko. Spotykam swojego byłego chłopka i jestem taka chętna by od razu się z nim umówić? Trochę mi to nie pasowało, ale dalej już wszystko było w porządku. Krok po kroku poznawaliśmy historię tych dwojga. Niby w spokojnym rytmie jednak z chwilami przyśpieszanego bicia serca. Aż do zakończenia, które dosłownie rozłożyło mnie na łopatki i sprawiło, że wstrzymałam oddech.
Uwielbiam tę książkę za emocje jakie we mnie pobudziła, za motywy, które w sobie połączyła i za nadzieję na lepsze jutro jakie mi dała, bo jeśli tym dwojgu się udało mimo bólu, który zaznali to musi się udać każdemu- wystarczy tego chcieć i dawać z siebie wszystko, a los ułoży się po naszej myśli.
I co Wy na taką propozycję?
Dziękuję za udział w mojej zabawie. Cieszę się, że książka przypadła Tobie do gustu.
OdpowiedzUsuń