wtorek, 26 marca 2019

"Kołysanka z Auschwitz"- M. Ecobar

  Cześć,
pisanie recenzji raczej sobie odpuściłam. Brakuje mi na to czasu, ale nie oznacza to, że porzuciłam przygodę z literaturą. Czytam nadal, ale zdecydowanie mniej niż wcześniej. 
Podczas ostatniego pobytu w Empiku wpadła mi w ręce książka, która mnie zainteresowała. Dlatego bardzo ucieszyło mnie kiedy otrzymałam ją od wydawnictwa Kobiecego.

Tytuł: Kołysanka z Auschwitz
Oryginalny tytuł: Canción de cuna de Auschwitz
Autor: Mario Escobar
Wydawnictwo: Kobiece
Data wydania:13.03.2019
Liczba stron: 240
Kategoria: historyczna
Opis: Wzruszająca opowieść o wytrwałości, nadziei i sile w jednym z najbardziej przerażających okresów w historii świata
Niemcy, 1943 rok. Helene Hannemann budzi swoje dzieci, aby zaczęły szykować się do szkoły. Jej mąż Johann niedawno stracił pracę i nie ma szans na nową ze względu na swoje romskie pochodzenie. Jednak zanim rodzina Hannemann rozpocznie kolejny dzień, ich codzienność przerywają mundurowi wysłani przez SS.
Johann razem z pięciorgiem dzieci mają zostać zesłani do Auschwitz, ponieważ w ich żyłach płynie romska krew. Helene jest czystej krwi Niemką i może zostać, a mimo to dobrowolnie postanawia opuścić dom razem z najbliższymi. Wszyscy trafiają do nazistowskiego obozu koncentracyjnego.
Johann zostaje oddzielony od reszty rodziny, a Helene jako wyszkolona pielęgniarka zostaje
wyznaczona przez doktora Mengele do prowadzenia obozowego przedszkola. Nie ma złudzeń co do brutalnych zamiarów tego człowieka. Chce jednak dać tym małym niewinnym istotom choć cząstkę nadziei oraz poczucie normalności.
Inspirowana życiem Helene Hannemann opowieść o heroicznej kobiecie, której odwaga i miłość rozświetliły najgorsze mroki historii. 


 Historie o obozach zagłady zawsze są mocne w odbiorze. Każdy z nas zauważa w nich coś innego. Mają one jednak wiele cech wspólnych. Przeważnie łączą je odczucia bohaterów oraz fakt, że my, ludzie żyjący w obecnych czasach nie jesteśmy w stanie wyobrazić sobie tego, co się w nich działo. Spisane wspomnienia są dla nas czymś niewyobrażalnym. Zawierają w sobie bestialstwo, brutalność, tragiczne warunki, oddech śmierci za plecami oraz utrata człowieczeństwa. Te opowieści nigdy nie mają dobrego zakończenia, ale mimo to sięgamy po nie, by poznać historię i upamiętnić ludzi, którzy ją tworzyli i przez nią umierali.
Historia o Helene jest inna. Nie wiem czy te słowa tutaj pasują, bo trudno mówić tutaj o optymizmie, ale taka właśnie jest ta bohaterka. Ona jest bardzo pozytywną postacią nawet w tak okrutnych warunkach w jakich się znalazła. Jako Niemka nie musiała uczestniczyć w tym piekle, a mimo wszystko zechciała je przeżyć, bo chciała być blisko swoich dzieci. Dla nich godziła się na wszystko i wciąż walczyła o lepsze warunki, o lepsze jutro, o przetrwanie i o nadzieję. Miała wiarę i siłę by wielokrotnie przeciwstawić się swoim oprawcom.
Mogę powiedzieć, że jest to pierwsza książka o Auschwitz, przy której nie robiło mi się niedobrze. Zazwyczaj czytając literaturę obozową mam momenty odrzucenia. Zdarza się coś, co mnie obrzydza. Tutaj jest inaczej. Powiedziałabym, że delikatniej. Nie powiem, że jest to lekka powieść, że przedstawia zagładę w lżejszy sposób, ale jest ona spokojniejsza od pozostałych lektur. Być może dzieje się tak dlatego, że tutaj rozchodzi się o życie dzieci. Helene robi wszystko by jej dzieci będąc w obozie czuły się normalnie. By mimo wszystko mogły przeżywać dzieciństwo. Przy dzieciach bohaterowie udają, że obozowe życie jest czymś zwyczajnym, że nie mają się czego obawiać, że wszystko będzie dobrze. Wmawiają to dzieciom i sami pragną w to uwierzyć. 
Książka ta przepełniona jest miłością, miłością matki do dzieci.  Ogromna dawka kobiecej siły i  nadziei. 
Zdecydowanie warto przeczytać.

Za mój egzemplarz dziękuje wydawnictwu.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jest mi niezmiernie miło, że odwiedziłeś/aś mojego bloga. Mam nadzieję, że podzielisz się ze mną swoją opinią o poście.
Just & Books zaprasza częściej.