piątek, 15 stycznia 2016

Drogowe w(y)padki...

Nie było mnie tu kilka dni, ale to wina paru nieperfekcyjnych wydarzeń. Teraz mam czas zasiąść do laptopa z lampką szampana i dobrą muzyką w tle. Pora podzielić się z Wami wydarzeniami z ostatnich dni.
Po pierwsze zdarzyło mi się być nieperfekcyjnym kierowcą i mieć stłuczkę na parkingu pod własnym blokiem. To trzeba mieć szczęście! By dodać Wam więcej uśmiechu zacytuję pierwsze słowa, które wymieniłam z drugim sprawcą "wypadku":


"-Co Pani robi?!
-To samo co Pan!
-Mogłem Panią uderzyć!
-No, właśnie Pan to zrobił"
Poczucie humoru, sarkazm i umiejętność doboru odpowiednich słów nie opuszcza polskich kierowców.



 Następstwa tego zdarzenia były jeszcze zabawniejsze. Mama uznała, że to był pierwszy, ale nie ostatni raz. Tata, czyli właściciel auta nie widział tu żadnego problemu. Chłopak mnie dosłownie wyśmiał, bo podobno tylko ja mogłam się zderzyć z samochodem dostawczym. I w tym momencie tez pojawił się ciekawy dialog:
"-Nie śmiej się, gdybym jechała Twoim autem to rozmawialibyśmy inaczej.
-Nie rozmawialibyśmy w ogóle!".
Faceci... zawsze przejęci zmartwieniami swoich dam. Drogie Panie pamiętajcie by auto waszych drugich połówek traktować zawsze lepiej niż swoje. I nigdy nie mówcie, że coś Wam w nim nie odpowiada. "Jak sobie mężczyzna kupił taki samochód to znaczy to, że jest to najlepsze auto na świecie".
Tym akcentem kończę ten wpis i chętnie poznam Wasze zdanie na temat mężczyzn i ich samochód. I oczywiście życzę Wam jak najmniej stłuczek i innych drogowych wpadek.


wtorek, 12 stycznia 2016

Kolorowanki dla dorosłych

Cześć!
Wita was Wasza nieperfekcyjna maturzystka, która nie przystąpiła do egzaminu próbnego. A co? Nie perfekcyjność zobowiązuje.
Tytuł posta może intrygować, ale przysięgam, że nie chodzi o nic sprośnego.
Od wczoraj nic się u mnie nie zmieniło, więc podtrzymuję, że żyję w stresie. W związku z tym postanowiłam podzielić się z Wami swoją metodą relaksacyjną jaką są właśnie tak zwane kolorowanki dla dorosłych.
Czym są kolorowanki wszyscy wiemy. Założę się, że każdy z nas je kolorował w dzieciństwie. Ja osobiście to uwielbiałam i to do takiego stopnia, że jakiś czas temu zażartowałam sobie, żeby mama kupiła mi jakąś książeczkę przeznaczona dla dzieci. Mama oczywiście mnie wyśmiała, ale czytając jedno z popularnych obecnie anonimowych wyznań natrafiłam na słowa "kolorowanki dla dorosłych" i postanowiłam sprawdzić co to właściwie jest. W Internecie znalazłam nie tylko puste szablony ale i gotowe prace, a także nazwiska autorów i tytuły sławnych kolorowanek. Będąc w Empiku wyszukałam interesujące mnie pozycję i zakupiłam "Świat tropików" stworzony przez Millie Marotta.


Książka faktycznie inspiruje. Pobudza kreatywność i co najważniejsze- relaksuje i uspokaja.
Istnieje jedna wada, z którą wypada Was zapoznać drodzy czytelnicy. Jest nią pochłanianie czasu, do którego prowadzi zabawa z kredkami. Osobiście uważam jednak, że niczego mojej kolorowance to nie ujmuje, a wręcz przeciwnie. Dobrze jest czasem zapomnieć o bożym świecie i zatracić się w kreatywnej twórczości.









A oto kilka moich już gotowych prac:







Nieperfekcyjna Kreatywność życzy miłego wieczoru.

poniedziałek, 11 stycznia 2016

Przypominajka

Dziś będzie post z nieco innej beczki jak to mówią. Nie o takich sprawach chciałam pisać, ale zainspirowała mnie do tego dzisiejsza sytuacja.
Próbne matury, koniec semestru, przygotowania do studniówki, zmiana pracy przez mojego chłopaka, remont mieszkania rodziców i szykowanie mojego gniazdka to otaczająca mnie obecnie rzeczywistość. Sami przyznacie na nudę narzekać nie mogę. Mogę za to poskarżyć się na chroniczne już w tej chwili zmęczenie. Mogę się też pochwalić utratą czterech kilogramów wagi. Jak widać istnieje dobra strona życia w ciągłym stresie.
Boję się, że te wszystkie zdarzenia sprawiają, że zapominam o tym, co najważniejsze. Nie mam za dużo czasu dla siebie, brakuje mi organizacji, a to przekłada się nie tylko na moje samopoczucie, ale też na sposób w jaki traktuje najbliższych. Moje humorki są na porządku dziennym i dzięki Bogu, że mój chłopak nie zwraca na nie uwagi. Chociaż brak jego uwagi jest wtedy powodem do kolejnej sprzeczki. W końcu w kontakcie z rozchwianą emocjonalnie kobietą brakuje czegoś, co można by nazwać bezpieczną odpowiedzią.
Nie ma się, co użalać. Trzeba zmniejszyć życiowe wymagania. Zaplanować dzień według trzech punktów: wstać, przeżyć i iść spać. Ewentualnie można też odliczać do ferii, do studniówki, do przeprowadzki, do końca szkoły... Aczkolwiek trochę szkoda rezygnować z danego nam czasu. Do czego zmierzam? Właśnie teraz kiedy mam tyle na głowie zdarzyła się jedna intrygująca rzecz.
Siedzę znudzona na lekcji matematyki. Wpatruję się w okno i rozmyślam. Ostatecznie można by powiedzieć, że myślenie ustało, a mój mózg chwilowo się wyłączył. W mojej głowie pojawiła się pustka. Nagle coś przykuło moją uwagę- czerwony kawałek satynowego sznurka zaplątany na mojej ręce i doczepione do niego złote serduszko z grawerem oparło się brzeg zeszytu. Kompletnie wyłączona zaczęłam czytać widoczny napis tak jakbym widziała go po raz pierwszy: "Na zawsze razem". Świadomość wróciła. Przed oczami pojawił się obraz mojego chłopaka, od którego dostałam te bransoletkę, a ja sama poczułam się jakby te trzy słowa rozwiązały wszystkie moje problemy. Na twarzy pojawił się uśmiech. Po co mam się martwić wszystkim w koło skoro najważniejsze już mam?
Może wydarzyło się to z powodu mojej sentymentalności, ale wydaje mi się, że dobrze się stało. Chyba powinniśmy się częściej otaczać takimi "przypominajkami".