piątek, 1 grudnia 2017

"Psiego najlepszego. Był sobie pies na święta"- W. Bruce Cameron

Cześć, wiecie jak bardzo lubię zwierzaki, prawda? A szczególnie psy. A już najbardziej to szczeniaczki. Nie ma nic słodszego od szczeniaczków. Rok temu sama miałam w domu taką małą słodycz. Dziś kiedy moja Emy już urosła postanowiłam sobie przypomnieć jak to było opiekować się takim maluchem. Pomogła mi w tym książka Psiego najlepszego.


"Psiego najlepszego. Był sobie pies na święta"- W. Bruce Cameron


Tytuł: Psiego najlepszego. Był sobie pies na święta.
Oryginalny tytuł: The Dogs of Christmas
Autor: W. Bruce Cameron
Wydawnictwo: Kobiece
Data wydania: 9.11.2017
Liczba stron: 296
Seria: /
Kategoria: literatura obyczajowa i romans
Opis: Najnowsza powieść autora bestsellerowej książki „Był sobie pies”  Josh Michaels z oburzeniem odkrywa, że sąsiad podrzucił mu pod drzwi ciężarną suczkę Lucy. Nie może jednak oprzeć się uroczemu spojrzeniu brązowych ślepi i chociaż nigdy nie miał zwierzęcia domowego, postanawia przygarnąć psiaka. Kiedy na świat przychodzi pięć niesfornych szczeniaczków, Josh zgłasza się po pomoc do lokalnego schroniska. Tam poznaje uroczą i kochającą zwierzęta Kerri, która z zapałem uczy go, jak dbać o psią rodzinkę. Wspólnie przygotowują szczeniaki do adopcji w ramach świątecznego programu szukania nowych domów psiakom ze schroniska. Wraz z upływem czasu Josh zaczyna darzyć dziewczynę coraz cieplejszym uczuciem. Im bardziej zakochuje się w Kerri, tym bardziej przywiązuje się do futrzaków, które wniosły w jego życie mnóstwo miłości.  Kiedy zbliżają się święta i nieuchronny termin oddania szczeniaków, Josh zastanawia się, czy będzie w stanie bez nich żyć.


Był sobie pies to wręcz idealna pozycja na jesienno-zimowe wieczory. Jest ona pełna ciepła i uroku. Miło było otulić się kocykiem i kontemplować tę powieść przy kubku ciepłej herbaty. 


"Dlaczego nikt nie powiedział mu, jak to jest mieć psa? Że dzięki temu każda chwila staje się ważniejsza, że w jakiś tajemniczy sposób można czerpać z każdego dnia to, co najlepsze?"

Czy ktoś kto nigdy w życiu nie miał psa jest w stanie zaopiekować się ciężarną suczką  a potem gromadką jej nowo narodzonych szczeniąt? Psy mają cudowną moc. Roztaczają wokół siebie pozytywną aurę, która potrafi rozczulić największego twardziela. Psiego najlepszego tylko potwierdza tę teorię. Nie jestem fanką obdarowywania ludzi żywymi prezentami. Nie zawsze ma to dobry finał. Jednak cieszę się, że Josh otrzymał taki prezent. 
Dlaczego? Ponieważ to go bardzo zmieniło. Czytelnik był w stanie zaobserwować przemianę głównego bohatera. Nie, żeby Josh był złą postacią, która tej metamorfozy potrzebowała, ale dzięki niej stał mi się bliższy. Jego najlepsze cechy uwydatniły się, stał się czuły, bardziej wrażliwy. Potrafił dostrzec uroki tego czego nie widział wcześniej. I niech mi ktoś powie, że psy nie mają dobrego wpływu na ludzi.
Jest jeszcze coś za co bardzo cenię tę książkę. Otóż sposób poprowadzenia narracji sprawił, że byliśmy w stanie zrozumieć nie tylko, co czuje Josh, ale też wiedzieliśmy jakie emocje towarzyszą psom. 
Na plus zasługuje też fakt, że autor wielokrotnie zwraca uwagę na to jak ważna jest prawidłowa opieka nad czworonogami. Miłośnicy psów powinni to docenić. 
Ja Psiego najlepszego pokochałam. Teraz Twoja kolej.

 
Za mój egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jest mi niezmiernie miło, że odwiedziłeś/aś mojego bloga. Mam nadzieję, że podzielisz się ze mną swoją opinią o poście.
Just & Books zaprasza częściej.